TU-154-SK TU-154-SK
1745
BLOG

Stanowisko do raportu MAK już za 15 dni

TU-154-SK TU-154-SK Polityka Obserwuj notkę 31

Stanowisko do raportu MAK już za 15-20 dni, obwieścił dziś dumnie min. Miller.  To prawie tak szybko jak pewien prominentny polityk napisał magisterium, no ale jak się ma niewiele do napisania to po co tracić czas :-)   Zresztą, ileż można poświęcić na pisanie słowa "Aprobuję"?

Gdybym był złośliwy to bym powiedział, że stanowisko to zostało napisane już 11 kwietnia i od tego czasu jest drukowane codziennie w odcinkach (w tym jeden po rosyjsku, z multimedialną interpretacją w wykonaniu Kmicica) w znanym (choć nielubianym) periodyku, ale złośliwy nie jestem więc tak nie powiem.

Zastanawiam się jedynie na podstawie CZEGO owo stanowisko ma zostać opracowane. Czy polscy śledczy zbadali dokładnie i bezpośrednio jakikolwiek istotny dowód rzeczowy? Czy zrekonstruowano (a la Lockerbie) i dogłębnie zbadano wszystkie części wraku samolotu?  Czy zbadano oryginały czarnych skrzynek i zestawiono precyzyjnie zapisy CVR z ATM-QAR, a na ich postawie opracowano precyzyjną symulację ostatnich minut lotu?  Czy przesłuchano bezpośrednio wszystkich świadków, w tym np. Krasnokutskiego? Czy uzyskano jakiekolwiek dane nt. IŁa-76 który krążył w tym samym czasie nad lotniskiem (i podchodził do lądowania lub je symulował, ewidentnie nie jeden raz)? Czy ustalono z jakiego samolotu pochodził zawarty w stenogramach komunikat o zakończeniu zrzutu i co zrzucano kilka minut przed katastrofą Tu-154?  Czy wyjaśniono jak Tupolew mógł zerwać linię elektryczną na półtorej minuty przed katastrofą, co by oznaczało, że pozostały dystans musiałby (a fizycznie nie mógł) lecieć z prędkością kilkunastu kilometrów na godzinę?  Czy sprawdzono jak samolot mógł lądować na grzbiecie i jednocześnie nie zniszczyć statecznika pionowego i ogona, choć ta część w takim przypadku miałaby kontakt z ziemią i jako delikatna uległaby całkowitemu zniszczeniu, a zachowała się najlepiej? A jeśli nie na grzbiecie to jak, bo przecież nie na kołach, bo te w przypadku tak grząskiego terenu uległyby zniszczeniu i wyrwaniu wraz z goleniami, a są całe. No i nie na boku, bo wtedy któreś ze skrzydeł byłoby całkowicie zmiażdżone, a nie jest. Czy polscy śledczy zbadali już osobiście urządzenia TAWS, radiokompas i inne elementy awioniki/nawigacji? Czy ktoś zastanowił się jak samolot kilka metrów nad ziemią mógł zrobić beczkę skoro ma rozpiętość 38 metrów?

Otóż nie. Przesłuchano jedynie część świadków, i to część z nich pośrednio, poprzez życzliwych Rosjan. Odsłuchano *KOPIE* nagrań CVR, dzięki którym pan Miller co najmniej kilkukrotnie miał przyjemność oderwać się od codziennej nużącej pracy i wybrać się na wycieczkę do Moskwy celem ich poprawienia, dogrania, ponownego skopiowania (i Bóg raczy wiedzieć co jeszcze) bo się zupełnie kupy nie trzymały (o tym, że jest to pierwszy w historii przypadek, że sama taśma się wydłużyła sporo ponad 30 minut nie wspominając; był to w końcu Tu-154 LUX więc pewnie dostaliśmy 8 minut gratis jako bonus). Nie zbadano wraku, bo jak leżał i niszczał tak leży i niszczeje,  pod tym brezentem być może jeszcze bardziej, bo bez przepływu powietrza, a więc w zgniliźnie i wilgoci. Kokpitu - najważniejszej części samolotu - jak nie było tak nie ma, choć skądś przecież Rosjanie wydłubali np. całkiem dobrze zachowany system TAWS (rzekomo wysyłany Amerykanom do badania).

No dobrze, paru świadków jakoś tam przesłuchano. Jeden z nich powiedział, że widział w kokpicie pięć ciał - czterech pilotów przypiętych pasami i kogoś jeszcze. Tylko, cholera, jakoś tego kokpitu nie ma. Czy więc to świadek jest z gatunku świadków komisji Budrenki co to widzieli jak Niemcy w Katyniu strzelali, czy to kokpit "się zawieruszył" i ostał się z niego ino TAWS, a piloci tak się później w transporcie zmasakrowali, że trzeba było dwa tygodnie badać ich DNA żeby w ogóle ustalić że to piloci, choć np. mundur mjr Protasiuka zwrócono rodzinie czysty i cały, nawet bez plam błota?  Trudne pytanie, więc nikt go nie stawia.  Nikt nie pyta o IŁa, bo nie wypada. Ani o nagrany przez CVR komunikat o zrzucie i co zrzucano kilka minut przed katastrofą. Ani o czas zerwania linii elektrycznej. Ani o Krasnokutskiego.  Ani dlaczego w stenogramach sygnał bliższej radiolatarni jest kilka sekund (tj. kilkaset metrów) wcześniej niż być powinien. Ani o COKOLWIEK o czym Rosjanie rozmawiać nie chcą. Nie pytają śledczy, nie pytają rządowi politycy, nie pytają prokuratorzy, nie pyta polski świat dziennikureski - przepraszam, dziennikarski.

Wychodzi więc na to, że stanowisko strony polskiej do raportu MAK zostanie opracowane w oparciu...... o ten raport, bo tak naprawdę niczym innym polska strona nie dysponuje, zakładając że kopie nagrania CVR i ich stenogramy są w zasadzie załącznikami do raportu.

I to jest dopiero ewenement - stanowisko do czegoś w oparciu o wiedzę wyłącznie z tego czegoś. Ale ciemny lud to kupi, więc nie ma problemu.

Stanowisko trzeba przekazać w ciągu 60 dni. Do tego stanowiska MAK może się odnieść kiedy chce, a gdy zechce i się odniesie to stanowić będzie to koniec postępowania MAK i wtedy - wspaniałomyślnie - przekaże on (albo i nie, bo jako organizacji o statusie międzynarodowym i eksterytorialnym można mu skoczyć) dowody śledztwa (wrak, czarne skrzynki, itp) rosyjskiej prokuraturze, która rozpocznie długie i żmudne postępowanie prokuratorskie. Gdy dobiegnie ono końca - oby w tym wieku - dowody będą mogły być przekazane Polsce o ile jeszcze w ogóle będą.  Tylko wtedy żadnego polskiego stanowiska już się nie przewiduje.

Za jakieś 70 lat nasi wnukowie coś wreszcie zrozumieją i jak dziś my w sprawie Katynia, skierują do Trybunału w Strasburgu pozew przeciwko Rosji.

-----------

Nie głosowałem na PO. Jest na antypodach moich sympatii politycznych. Ale gdyby Prezydent czy Premier z PO zginął w takiej katastrofie to ze wszystkich sił chciałbym wyjaśnienia wszystkich okoliczności, bo jako Polak chciałbym (i chcę) pełnego zbadania - i znalezienia winnych - katastrofy w której giną przywódcy mojego kraju, choćby zupełnie nie byli z mojej bajki, nawet gdybym ich najnormalniej nie cierpiał.

Dlatego tym wszystkim - nie ważne czy to forumowy leming, płatny propagandzista, dziennikarz, prokurator, polityk czy po prostu zwykły imbecyl jakich wokół krocie - którym nienawiść do śp. Lecha Kaczyńskiego i innych osób, które były na pokładzie Tu-154 zalewa mózg, zaćmiewa oczy i odbiera rozum, powodując,  że sprawa śmierci Prezydenta, dowództwa armii polskiej, czołowych polskich polityków i urzędników to dla nich powód do żartów, kpin i szyderstw oraz rozgrywek politycznych, wyrażam swoją najgłębszą pogardę, bo jest to postawa NIEGODNA POLAKA. Problem tylko w tym, że jest to wołanie na puszczy bo godność to dla takich delikwentów termin spoza ich słownika i systemu wartości. W sumie można to zrozumieć i nawet współczuć - "bogaci, wykształceni, z wielkich miast" mają dużo większe problemy do codziennego przeżywania, np. gigantyczny 30-letni kredyt we frankach szwajcarskich zaciągnięty na tę 70-metrową klitkę w apartamentowcu w smrodzie i hałasie centrum miasta, po 9000 zł za metr gołych tynków. I znów: gdybym był złośliwy to bym życzył frankowi wysokich notowań, ale nie jestem :-)

TU-154-SK
O mnie TU-154-SK

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka